czwartek, 25 lipca 2013

Day 2 - "Fits Him"

Jak zwykle przed rozpoczęciem zajęć w klasie było niesamowicie głośno. To zabawne, jak bardzo głośni potrafili być nastolatkowie o tak wczesnej godzinie. Siedzący w przedostatniej ławce pod ścianą Sehun nie potrafił tego zrozumieć. Zawsze pojawiał się w szkole nieco wcześniej od innych, gdyż z dojazdem tutaj zawsze miał lekki problem. Wstawał wcześniej od pozostałych, przez co też spał mniej. Jednak nie wiele mniej od tych roześmianych dzieciaków pod tablicą. Ledwo kilkanaście minut. Naprawdę? Kilkanaście minut snu dłużej potrafiło tak mocno ożywić człowieka? Nie wierzył w to. Strzelał, że kładli się spać przed dobranocką. To było jedyne wytłumaczenie tego, że byli wyspani.

Ławka zaraz przed nim ciągle pozostawała pusta. Było tak każdego dnia aż do ostatniej chwili. Chłopak, który zjawiał się w klasie równo z dzwonkiem, a czasem nawet chwilę po nim, ani trochę nie przejmował się czasem. Sehun chciał być taki jak on. Dość miał bycia wzorowym uczniem jak do tej pory. Nie chciał przez całe swoje szkolne życie być wywyższany przez nauczycieli. Z jednej strony to było naprawdę dobre dla jego przyszłości, ale z drugiej... miał już tego dość. Miał dość pasowania do wzorców narzuconych mu odgórnie. Nie chciał pasować. Nie do tych wszystkich pustych ludzi naokoło.

Głośny dzwonek ogłaszający rozpoczęcie lekcji sprawił, że ciągle nieco zaspany Sehun w końcu podniósł głowę z ławki i wyjął na blat jeden z kilku zeszytów, które nosił w niedużej torbie na ramię. Długopis jak zwykle schowany miał w kieszonce mundurka, tuż przy piersi. Był gotów do lekcji. Znużony rozejrzał się wokół. Kilka dziewczyn jak zwykle plotkujących o chłopakach ze szkoły dopiero rozsiadały się przy ławkach i śmiały się nieprzerwanie z jakiegoś, jak mniemał Sehun, wewnętrznego żarciku. Kilku chłopaków zafascynowanych nowym telefonem klasowego przewodniczącego co chwila wyrażało swoje zainteresowanie głośnymi och'ami i ach'ami. Dopiero kiedy drzwi do klasy otworzyły się, a do tak wszedł Tao, w pomieszczeni zrobiło się ciszej. Sehun nie wiedział dlaczego wszyscy zawsze milknęli, kiedy Tao przechodził obok. Może dlatego, że wyglądał jak seryjny morderca...? Wysoki chłopak o podkrążonych, czarnych oczach i wąskich ustach zręcznie wyminął kilka ławek po to, by usiąść zaraz naprzeciwko młodszego kolegi. Tak, Tao był starszy od Sehuna. A wszystko za sprawą tego, że w poprzednim roku zwyczajnie nie zdał do następnej klasy. A potem przeniósł się do Korei.

Zaspany nastolatek zmrużył lekko powieki i kiwnął leniwie głową, kiedy wysoki odwrócił się nieznacznie na krześle i posłał mu spojrzenie mające w swoim znaczeniu proste "hej". Przez chwilę wpatrywał się w tył jego głowy, a dopiero po tym, jak do klasy wszedł nauczyciel i od razu zwrócił uwagę na spokojnie siedzącego Tao, zdał sobie sprawę z tego, że coś się zmieniło. Zawsze czarne jak smoła włosy starszego zmieniły wygląd. Drastycznie. Teraz były przystrzyżone po bokach i z tyłu, a długa grzywka wyrastająca z samego czubka głowy miała ciemny, bordowy kolor. Tao wyglądał niesamowicie. Ale nauczyciel miał inne zdanie. Nie obyło się bez wyrzucenia chłopaka na dywanik do dyrektora. Sehun westchnął ciężko i pokręcił głową, wiedząc, że takie wizyty i tak nic nie dadzą. Po pierwsze: Tao nic sobie z tego nie zrobi, a po drugie... nawet nie zrozumie 50% z tego, co dyrektor będzie miał mu do powiedzenia. Powód? Tao był Chińczykiem. Trochę rozumiał, ale mało mówił. W sumie... zawsze mógł udawać, że nie rozumie nic.

Podczas kiedy jego starszy kolega z klasy już więcej się tego dnia w klasie nie pojawił, Sehun spędził cały dzień na rozmyślaniu o tym, jakim cudem Tao ciągle mógł chodzić do tej szkoły. Może rygor był tylko pozorny? Może tak naprawdę nie wyrzucano ze szkoły takich osób jak on? Może to wszystko było tylko po to, żeby straszyć uczniów chcących zmian? Nie wiedział. I nie sądził, żeby odpowiedź przyszła do niego sama.

Wychodził ze szkoły dwa razy wolniej niż jego znajomi. Wszyscy śpieszyli się na autobuy do domu, zamawiali taksówki albo szli na piechotę, a wszystko po to, żeby zdążyć na dobry, późny obiad. On sam nie miał po co się śpieszyć. Autobus miał za ponad godzinę, mama była w pracy do późnej nocy, z pysznym obiadem ani kolajcją nikt na niego nie czekał. Właśnie miał kierować się w stronę niedużej alejki niedaleko szkoły, gdzie w rzędzie ustawione były kawiarnie, piekarnie i cukiernie, gdy ktoś złapał go za ramię i zatrzymał.

Nie zdziwił się, kiedy odwracając głowę w bok, dostrzegł Tao.

- Gdzie idziesz? - zapytał wyższy. Jego głos, chrapliwy, ale dosyć wysoki jak na tak wielkiego chłopaka, wywołał na ustach Koreańczyka lekki uśmiech. Lubił, kiedy tamten starał się mówić w obcym dla siebie języku. To było zabawne.

- Na kawę - odpowiedział, lekko wzruszając ramionami. Tao cofnął rękę, na moment swój wzrok przenosząc na przechodzącą obok grupę dziewczyn.

- Moja kawa... lepsza - wydukał w końcu Chińczyk, a jego usta wykrzywiły się zadziornie.

Sehun doskonale znał ten uśmiech. Poprawiwszy torbę na ramieniu, skinął głową w stronę chłopaka. Starszy bez większego namysłu złapał chudy nadgarstek Sehuna w swoją dużą dłoń i pociągnął go w stronę mieszczących się niedaleko, wysokich apartamentowców.

***

Wyższy chłopak od dłuższego czasu wpatrywał się w profil siedzącego na kanapie kolegi z klasy. Sehun starał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Swoje skupione spojrzenie wbijał w jeden z najnudniejszych artykułów na świecie. Długimi palcami gniótł lekko cienki papier codziennej gazety, której egzemplarze łatwo było znaleźć pod drzwiami do każdego domu. Odetchnął głęboko, kiedy zdał sobie sprawę, że Tao nie ustępuje.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, Taozi... - mruknął nieco niepewnie i spojrzał na niego kątem oka.

Tao uśmiechnął się tylko i kiedy tylko dostrzegł wzrok młodszego na sobie, zamachnął się nieznacznie i rzucił mu na kolana nieduże pudełko. Sehun wziął je w swoje długie palce i obejrzał dokładnie. Nie często miał okazję trzymać w dłoniach rozjaśniacz do włosów. I nie często miał też szansę tego, by go użyć...

- Nie będą mi pasowały...

Chińczyk parsknął cicho i pokręcił głową. Spojrzał na niego ponownie, tym razem bardziej wymownie. Młodszy nie miał szans z tym spojrzeniem.

- No dobra... ale jak coś, to twoja wina.

W odpowiedzi zobaczył tylko lekkie wzruszenie ramionami. No tak, czego się spodziewał? Tao łamał zasady prawie codziennie. Jeden problem więcej chyba nie za bardzo by nim wstrząsnął.

***

Dochodziła pierwsza w nocy. Sehun nie krył zdziwienia w sobie, kiedy po wejściu do domu, nie zastał w nim mamy. Przez myśl przeszło mu, że mogła zostać w pracy nieco dłużej, ale zaraz po tym przypomniał sobie, że przecież miała umówione spotkanie biznesowe. Jasne... biznesowe. Nie wierzył jej. Kochał swoją mamę, ale czasem miał dość jej zmieniających się co tydzień nowych facetów.

Rzucił torbę pod drzwi do swojego pokoju. Jego powolne kroki od razu skierowały się w stronę łazienki. Powoli zapalił światło, wkroczył do niedużego, wyłożonego kafelkami pomieszczenia, zamknął drzwi tak cicho, jakby miał kogoś obudzić. To nic, że był sam...

Zatrzymał się przed dużym lustrem, które było tak samo wysokie jak ściana. Od podłogi po sufit. Sehun nigdy nie wiedział, po co jego mamie było takie ogromne lustro. Powoli rozpiął zamek od bluzy z kapturem, którą pożyczył mu Tao na powrót do domu. W nocy było przecież zimno. Nie spoglądając na swoje odbicie, zdjął bluzę, pozwalając jej opaść na czyste kafelki. Zaraz po niej, na podłogę osunęła się kamizelka od szkolnego mundurka, biała koszula, żółte spodnie. Dopiero wtedy podniósł wzrok i postanowił skorzystać z tego, że w lustrze widział całego siebie.

Z zachwytem wsunął obie dłonie w jasne, świeżo farbowane włosy. Były piękne... nie sądził, że Tao będzie potrafił wykrzesać z nich taki urok zwyczajną farbą. Pasowały mu. Pasowały do każdego, nawet najmniejszego fragmentu ciała Koreańczyka. Do każdego śladu po zębach, do każdego, nawet najmniejszego siniaka, do długich zadrapań, do czerwonych śladów po czyimś stalowym uścisku... Pasowały też do Tao.

On pasował do Tao.

Każdego dnia coraz bardziej.

6 komentarzy:

  1. Ładne <3 Liczyłam w sumie na jakieś wyznanie, ale dalej mi się podoba ^^
    Tak trzymaj, Kiyo! Hwaiting *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co.tak.krótko... Mój pierwszy Taohun, który już od samego początku mi się spodobał, a tu nagle taki koniec. Nie ukrywam, był mistrzowski, taki jaki powinien być oneshot. Swoją drogą poprzednie Chansoo też podbiło moje serce. Może nie ma tu jakichś widocznych zbliżeń między postaciami, ale podoba mi się. Lepsze to niż wieczne, wymuszone smuty.
    Nie mogę się już doczekać jutra~

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne, ale za krótkie :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęłam piszczeć na końcu! Ihihihihihihi :*** Tak bardzo słodkie <3
    Chcę więcej, szkoda że to nie jest dłuższe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to było przeurocze szkoda że nie opisane jak coś robią chociażby pocałunek. Zachwyt *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. ya, podobało mi się to strasznie myślę, że mogłabyś taki rozdziałowiec napisać.. podobało mi się to, że Tao mało mówił albo dukał.. *-*

    OdpowiedzUsuń